W notatkach do powieści "W połowie puste" odkryty został właśnie zapis nieznanego i niepublikowanego performensu bohatera. Oto spisany z taśmy monolog performera:
Witam Państwa bardzo serdecznie... Z miejsca chciałbym najmocniej przeprosić. Dzisiejszy performens wisi bowiem na włosku, to jest, przepraszam, na lince... [syk bólu]. Przepraszam z góry, bowiem koniec może być nagły i niespodziewany. Linka ma dziesięć metrów długości, ale w tym wypadku, większe znaczenie ma jej grubość [nagły, nieartykułowany, bolesny krzyk]. Grubość linki wynosi dokładnie trzy milimetry. To z pozoru bardzo niewiele, a jednocześnie więcej naprawdę się nie da... aaaa... Otóż dzięki pomocy lekarzy udało się właśnie dowieść, że można przez ludzkie ciało przeciągnąć linkę nie zatrzymując przy tym podstawowych funkcji życiowych. Trzeba tylko dobrze trafić [przeciągły syk bólu]. I udało się. Oto moja linka. Linka życia. Ma kolor stalowy i jest wykonana ze stali. Przechodzi przez moje ciało dokładnie na wysokości 130 cm od podłogi eeeech... Ktoś mógłby zapytać właściwie po co ta linka? Właśnie, po co?! Żeby mieć się wreszcie czego chwycić! Znaleźć w życiu jakieś oparcie... Co prawda poruszanie się jest w tej pozycji mocno ograniczone, a każdy nierozważny ruch grozi natychmiastowym omdleniem, jednak przyznaję, odczuwam satysfakcję... ęęęę... Udało się bowiem dowieść, że to co zdaje się niemożliwe, jest jednak, w sprzyjających okolicznościach, możliwe. Tym samym wypada zmienić nasze wyobrażenia na temat zdarzeń niemożliwych z przeszłości i przyszłości... Czy słyszeli państwo o słynnych w średniowieczu turniejach wbiegania na miecz? Kto dalej [aj!], głębiej wbije jego ostrze we własne ciało ten wygrywa! Oczywiście, jak każdy sport i ten obciążony był ryzykiem. Podobnie ten performens, ale czyż życie samo w sobie nie, nieeeeee... jest ryzykowne? Dosyć truizmów! Spróbuję teraz coś ze sobą zrobić, coś z pozoru pozytywnego... Spróbuje postąpić do przodu, przesunąć się choć nieznacznie na linii życia... Czy wierzą Państwo w linearny bieg historii? Człowiek rodzi się, dorasta, rozmnaża, aaa... albo przechodzi przez niego linka, i w końcu... [próbuje przesunąć się do przodu na lince ] ...aaa!... [nagle traci równowagę i raptownie, bezwładnie przekręca się na lince do góry nogami i zwisa bezwładnie, okrzyk przerażenia publiczności, i gaśnie światło].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz